Cudowne dzieci w szachach
Od czasów Samuela Reshevsky'ego nic się w tej mierze nie zmieniło i nadal mamy cudowne dzieci, które jak efemerydy pojawiają się na całym świecie.
Dobrze by było, gdyby tym dzieciom ich rodzice nie robili krzywdy, zbyt mocno nie pompowali ego i nie zawyżali oczekiwań. Ileż w tej swojej "karierze" szachowego trenera (J.S.) naoglądałem się rodziców, którzy uważali, że ich syn/córka to geniusz. Bo chodzi na angielski, hiszpański, umie klikać myszką i jako trzylatek nauczył się ustawiać prawidłowo figury na szachownicy.
A niech tylko ich pociecha dała np. mata szewskiego, to zachwytom nie będzie końca. KOR (Klub Oszalałych Rodziców) często wygórowanymi oczekiwaniami zabijał w dziecku radość z gry a presja rodziców na wyniki, na zdobywanie wyższych kategorii paraliżowała dziecko.
Dlatego dajmy tym cudownym dzieciom rozwijać się prawidłowo pod okiem doświadczonych trenerów, nie róbmy z nich mistrzów na siłę, niech pod okiem trenera spokojnie do mistrzowskiej siły gry.
Komentarze
Prześlij komentarz