Radek Wojtaszek o swoim występie w Mistrzostwach Polski w szachach
Świętne zdjęcie Radka i Aliny, pokazujące jak dla profesjonalnych szachistów ważne jest przygotowanie fizyczne.
I ocena Radka Wojtaszka dotycząca jego występu w Mistrzostwach:
"Od zakończenia Mistrzostw Polski minęło już kilka dni, podczas których zbierałem się do napisania swoich turniejów odczuć. Na początku wymówką było bardzo duże zmęczenie turniejem, więc gdy ono przeszło stwierdziłem, że to już ten moment.😀 Późno, ale grunt, że przed Aliną, prawda?😅 Za to gwarantuje(i ostrzegam!), że wpis będzie długi.
Turniej Mężczyzn odbył się systemem pucharowym (ostatni raz, za rok powrót do systemu kołowego) i już w 1 rundzie trafiłem nieprzyjemnie, bo na Grześka Nasutę, który niedawno zagrał bardzo dobrze na Mistrzostwach Europy, gdzie awansował do Pucharu Świata. Zdawałem sobie więc sprawę, że od początku nie ma miejsca na błędy i od początku muszę uważać, szczególnie, że kojarzenia ukazały się wcześniej, a Grzesiek znany jest z bardzo dobrego przygotowania debiutowego. W 1 partii miałem czarne i po debiucie dostałem dość pasywną pozycję, którą udało mi się jednak dość spokojnie obronić i dość szybko padł remis. W 2 zdecydowałem się na agresywny wariant z ofiarą piona za inicjatywę, licząc, że przy desce nie jest łatwo ją neutralizować. Tak właśnie się stało, Grzesiek dość szybko się pomylił i dzięki temu awansowałem do ćwierćfinału.
Po dniu wolnym czekał mnie półfinał z Kacprem Piorunem, czyli rewanż za zeszłoroczny finał. W 1 partii czarnymi miałem obiecującą pozycję, ale w niedoczasie podjąłem kilka słabszych decyzji i musiałem bronić nieprzyjemnej końcówki. Obiektywnie była ona remisowa, ale co ruch zacząłem podstawiać kolejne odpowiedzi Kacpra, do tego czas się skracał a to gotowa recepta na katastrofę i tak właśnie się partia skończyła. Z tej partii zadanie, które macie w zdjęciach - był to ostatni moment, kiedy mogłem się obronić dzięki bardzo fajnemu, studyjnemu motywowi, jak?
W rewanżu białymi musiałem "wygrać na żądanie", więc znowu łatwo było się zdecydować na agresywną grę. Dość szybko dostałem obiecującą pozycję, którą potem zamieniłem na kompletnie wygraną. Realizacja przewagi na pewno mogłaby być z mojej strony pewniejsza, ale koniec końców skończyło się odrobieniem strat, a to oznaczało dogrywkę. W niej, w 1 partii, po ciekawych momentach i szansach dla obu stron padł remis, ale w 2 od samego początku dostałem dużą przewagę i (choć znowu nie bez przygód)ją zrealizowałem.
W finale spotkałem się z Bartoszem Soćko, który rozkręcał się z meczu na mecz. W 1 rundzie był bliski odpadnięcia z Oskarem Wieczorkiem, w 2 rundzie wygrał po dogrywce z Jackiem Tomczakiem, ale już z kolei w półfinale nie potrzebował nawet dogrywek, żeby ograć Szymona Gumularza. W naszym meczu półfinałowym zaskoczył mnie w 1 rundzie grając Trompkowskiego. Na szczęście przypomniałem sobie swoje notatki debiutowe, partia przeszła dość forsownie do remisowej końcówki.
Następnego dnia białymi próbowałem partii katalońskiej. Bartosz znowu wybrał mniej grany wariant, dostałem minimalnie lepszą pozycję, ale dość szybko wypuściłem przewagę z rąk(16.Gb2?!), doszło do masowych uproszczeń, kolejnego remisu i dogrywki, którą rozstrzygała o tytule. W 1 partii pewnie zremisowałem czarnymi, natomiast w 2... 2 partia dogrywki na pewno jeszcze długo zostanie mi w pamięci, bo zagrałem ją najgorzej w całym turnieju, dużo gorzej niż wszystkie wcześniejsze. Grałem i wolno i słabo, a to najgorsza z kombinacji, która prowadzi do zazwyczaj do przegranych i tak było też tym razem. Nie zmienia to oczywiście faktu, że Bartosz wygrał ze mną finał zasłużenie, grał pewnie i praktycznie nie popełnił żadnego błędu.
Ogromne gratulacje dla Niego też za to, że najlepiej zagrał właśnie wtedy, kiedy trzeba było, czyli w finale. Mistrzostwo Polski w wieku 44 lat to niesamowita sprawa i na pewno też inspiracja dla innych zawodników!
Dla mnie srebrny medal wywołuje mieszane uczucia, bo moja gra było dużo, dużo lepsza niż na ostatnich Mistrzostwach Europy, ale na pewno liczyłem na złoto, szczególnie kiedy już w tym finale się znalazłem. No nic, na 6 tytuł przyjdzie mi poczekać, choć na szczęście przykład Bartosza pokazuje, że tych okazji jeszcze trochę może być!
Teraz kilka dni przerwy, a potem już przygotowania do startu Grand Chess Touru - Magnus Carlsen zawita do Warszawy!😍
Komentarze
Prześlij komentarz