Szachowe bajdy z lamusa: jak dawniej grano w blitza?
Zegary szachowe wymyślono już dość dawno (pierwszy mechanizm zegarowy zastosowano w 1866). Była to reakcja na przesadnie długie namysły nad ruchem, z których słynęli niektórzy szachiści w czasach romantycznych. Znane są Wam na pewno opowieści, kiedy szachista potrafił zastanawiać się nad swoim posunięciem nawet kilka godzin.
⏲ W czasach kiedy zaczynałem przygodę z szachami, zegary szachowe w Polsce trudno było kupić. Pamiętam swój pierwszy turniej błyskawiczny w życiu, w którym zagrało bardzo dużo szachistów, a w klubie było tylko kilkanaście zegarów.
Sędzia zarządził grę na komendę. Wyglądało to tak, że na magnetofonie były nagrane słowa sędziego: "białe ruch" i po kilku sekundach następowała komenda "czarne ruch". I tak w kółko. Z tego co pamiętam można się było dwa razy nie zmieścić w limicie czasu a trzeci raz przegrywał partię.
W taki sposób zagrałem tylko jeden raz, pierwszy i ostatni (na szczęście). W turnieju zdarzały się kłótnie, kiedy ktoś specjalnie (lub nie) zwlekał z wykonaniem swojego ruchu, do momentu, kiedy zabrzmiała nowa komenda. Sędzia miał bardzo dużo interwencji, musiał zażegnywać kłótnie, partie trwały długo, bo ludzie się spierali.
Z boku, dla widzów było to bardzo ciekawe, ale więcej nie chciałbym zagrać w takich zawodach.
⏲ W mojej dzielnicy wielu chłopaków grało w szachy, ale tylko jeden miał zegar szachowy na własność. Grało się w blitza na "wysadzenie". Przegrywający odchodził od szachownicy i musiał czekać w kolejce, często nawet 5-6 partii, bo tylu było chętnych.
⏲ Opowiem jeszcze jedną ciekawostkę. Dawniej bardzo popularne były radzieckie zegary szachowe "Jantar". Miały one taką cechę, że gdy mocno uderzało się w przycisk, to zegar przyspieszał, chodził dużo szybciej. Podobno na dystansie 5 minut można było "waleniem" przyspieszyć zegar nawet o minutę!
Byli tacy "specjaliści" którzy walili w te zegary tak, że prawie pękała obudowa.
W klubie szachowym Warmia Olsztyn był taki znajomy, miłośnik gry błyskawicznej, który miał zegar marki Jantar obszyty takim miękkim materiałem. Było to coś w rodzaju wykładziny. Zegar przez to był odporny na tego typu ciosy, a przy okazji chronił zegar przed uszkodzeniem podczas upadku.
⏲ Mimo wszystko były to naprawdę fajne czasy, bo zegar mechaniczny wydawał na sali turniejowej charakterystyczny dźwięk "cykania" który do dziś kojarzy mi się z romantycznymi czasami w szachach.
Pewien mój znajomy szachista, chcąc wkurzyć swojego przeciwnika który myślał nad ruchem, rzucał w przestrzeń takie słowa: "a dzegarek cyka cyka". Słowo dzegarek to nie pomyłka, miał lekką wadę wymowy i słowo "zegarek" w taki właśnie sposób wypowiadał.
Droga szachowa młodzieży, dziś w dobie elektroniki takich rzeczy już nie zobaczycie i nie usłyszycie.
J.S.
Zawsze fajnie jak jest coś dłuższego. Czasem to tak z dzegarkiem w ręku to można w 10 sekund przeczytać ;)
OdpowiedzUsuń